Blog
Historie
W rozmowie, temat: Z szacunku do jedności w różnorodności tradycji masażu.
Także ze słowiańskim akcentem.
- Piotr, podobny temat nieco jak w wywiadzie. Ale chciałam zapytać, o różne tradycje masażu. Powiedziałeś że jesteś przede wszystkim pragmatykiem, a nie romantykiem w temacie dostępności do masażu, odnosiło się to do praktyki? - Tak, ale pytanie było bardzo osobiste, dotyczyło tego, dlaczego nie mam takiego powszechnego „uwielbienia” jeśli coś się u nas pojawia z tzw. Zachodu lub z Dalekiego Wschodu. A nie wartościowania. To właśnie z głębokiego szacunku dla innych kultur, uważam, że często praktyka wielu metod, to jest u nas tzw. „dziesiąta woda po kisielu”. Niedawno tłumaczyłem ten „synonim” mojemu dobremu znajomemu, terapeucie masażyście z Indii. Spodobało mu się. To są wieloletnie szkoleniowe tradycyjnie, a u nas jedzie ktoś na weekendowy kurs i już? Tak, od czegoś można zacząć, ale traktować temat poważnie, a nie marketingowo.
- Możesz podać jakiś przykład, bo to bardzo ciekawe.
- Czytam: masaż w tej i tej tradycji … był wykonywany od średniowiecza. Albo: w niemal każdym domu w … była tradycyjna forma masażu, związana z pielęgnacją, etc. (…) Jako pragmatyk, praktyk, wolę fakty. W Polsce już po okresie powojennym, masaż był ogólnie dostępny: w szpitalach, klinikach, sanatoriach, przychodniach. Zwłaszcza za sprawą dwóch ośrodków klinicznych i dorobku rehabilitacji w Polsce, w Poznaniu (profesor Wiktor Dega) i w Konstancinie (profesor Marian Weiss), etc. Zwłaszcza od lat 60-tych, masaż jest w Polsce uznaną metodą leczniczą, medyczną, zwłaszcza w rehabilitacji. Co ciekawe kiedy byłem w szkole w Krakowie, pewna emerytowana pielęgniarka, położna, powiedziała mi że już w okresie międzywojennym, Krakowianki jeździły do wód, po porodach, w ramach rewitalizacji po porodach, specjalne zabiegi, masaże, bandażowania, etc. Ale tego naukowo nie sprawdzimy. Natomiast miałem zaszczyt pracować od roku 1989 w Poznaniu w klinice znanej jako klinika profesora Degi, tak się mówi do dzisiaj o tej klinice.
Odpowiedz mi, co się bardziej liczy? Taka dostępność do masażu, konkretna, czy nieco mityczne informacje o tym, że gdzieś tam … i co z tego wynika?
- A teraz to rozumiem, pragmatyzm, czyli praktyka w sensie dostępności. A tak swoją drogą Zachód czy Wschód? Które klimaty są tobie bliższe? - Klimaty? Powiedzmy że Słowiańszczyzna, to jest moja tożsamość. Ale żyjemy w czasie, rozmawiałem niedawno, że pani w szkole usprawiedliwiała się, że w tym roku nie było przywitanie Wiosny, ani tzw. „topienia marzanny”, bo to się nie godzi, bo to takie dla dzieci, młodzieży okrutne, mimo że to jedynie symbol odchodzenia zimy. Nie będzie też Andrzejek, bo to taki w sumie religijny akcent, ale dlaczego nie przeszkadza tym samym środowiskom obchodzić Halloween?
Widzisz, dla mnie ważniejsze jest symboliczne witanie Wiosny, jako cyklu odrodzenia. I tak też patrzę na tradycję zdrowia, masażu. My po prostu nie mamy takich informacji historycznych, ale mamy dostępność. W życiu próbowałem także różnych metod, brałem udział w kilku kursach, ale takich dłuższych. Przez jakiś czas praktykowałem masaż w nurcie Polinezyjskim, Maoryskim, a jako klientowi odpowiada mi zen-shiatsu, czasem wykonuję japoński lifting 3D, według dr Hidemi Morimasa. Ale podstawą są oczekiwania i potrzeby ludzi którzy mi zawodowo zaufali. Ich nie interesują metody, ale właśnie cele i konkretne oczekiwania.
- Widzę i japoński lifting twarzy, a dlaczego akurat taki?
- Dlatego że miałem sposobność uczyć się bezpośrednio u źródeł u Japonki.
Jednym z głębokich doświadczeń, z uwagi na historyczne i kulturowe zainteresowania, miałem zaszczyt „przejść” tzw. sweat lodge, czyli szałas potów, organizowany w tradycji Lakockie/Sioux. Tzn. tradycji Rdzennych Amerykanów, to było olbrzymie, głębokie doświadczenie w sensie zdrowia i duchowości. Ale nie powinniśmy się bawić w naszej kulturze takimi doświadczeniami, z szacunku dla innych kultur i ich dziedzictwa. (…) Jak wspomniałem nie interesuje mnie mitologia, ale gdybym chciał pójść np. we wschodnie klimaty, to jest praca, nauka przez kilka lat, a ja mam już swoja drogę. Ze mnie to taka Słowiańska dusza, otwarta na nowe, ale z poczuciem własnych tradycji. Dla ścisłości bardziej doznań duchowych niż religijnych. (…)
- Oj zaskakujesz. Piotr, mam osobiste pytanie, jeśli można. Bo wiem że w kierunku masażu poszedłeś, kiedy miałeś spore problemy ze wzrokiem, ale to już chyba historia. Ale czy miałeś może w rodzinie jakieś tradycje masażu?
- Opowiem Tobie pewną historię, wydarzyła się naprawdę, w Słowiańskiej rodzinie. Mała dziewczynka została poparzona, przewrócił się kocioł na pranie. W szoku uciekała, krzyczała, trudną ja było nawet złapać. Odwiezioną ja do szpitala, lekarze robili co mogli, ale nie pozostawiali wielu szans, bo były to poparzenia sporego obszaru ciała, były problemy oddechowe, brak możliwości dotyku, ogromny ból, etc. Odesłano ją do domu. Jej matka miała przyjaciółkę, aptekarkę. Ona zrobiła odpowiednią maść i jej matka, wykonywała masaż, codziennie. Absolutnie nie znała masażu w sensie zawodowym. Ale cierpliwość, masaż miejsce koło miejsca, dzień po dniu, przywracały ją do życia i zdrowia. Dzisiaj ta dziewczynka jest dorosłą kobietą. Bardzo zdrową, tryskającą życiem, wiesz 60 plus i do przodu. 😊To jest głębokie doświadczenie masażu, choć naukowo nie potwierdzone. Ale kluczem była cierpliwość dotyk w terapii ale i w relacjach.
- Oj, cierki mnie przechodzą, a skąd znasz tak dobrze tę historie i jak to się ma do ciebie Słowiańska duszo?
- Po tą dziewczynką jest moja siostra. A jak się domyślasz, masowała ja moja matka.
- Słucham? To jednak chyba gdzieś byłe te tradycje w tobie głęboko!?
- Kiedy zaczynałem przygodę z masażem w klinice, pracowałem właśnie z pacjentami, po różnych przejściach, po wypadkach, urazach, także po oparzeniach, z bliznami, po amputacjach. I wiedziałem już w pierwszych latach praktyki, że kluczem w wielu przypadkach nie jest skomplikowana praktyka, jakieś tam modne dzisiaj powięziówki itd. Ale bardzo precyzyjny masaż, regularny w seriach, dzień po dniu. I wychwytywanie tych trudno uchwytnych, subiektywnych rekcji nie tylko na masaż, ale na sam dotyk. I to się stało także moim doświadczeniem podczas powstawania koncepcji, nie lubię określenia autorskie metody, Integracyjnego Masażu Body Work, w odnowie psychosomatycznej, a także praca z pacjentami z problemami zdrowotno-estetycznymi. - Piotr, dziękuję za szczerą rozmowę. Możesz to jakoś opisać, to moim zdaniem bardzo cenne doświadczenia.
Życzę powodzenia i ufam, że do spotkania na twoich warsztatach. (…) Co też czynię, wiem obszerny artykuł, ale to i tak tylko fragmenty rozmowy.