
Możliwe że tym razem trochę nawet szokujący temat dla niektórych, czyli sporo ofert pracy, ale dla początkujących i średniozaawansowanych. Natomiast zaawansowanych nie bardzo chcą, dlaczego? Różnice w poziomie edukacji, inne podejście, etc? Ciekawy „eksperyment” korespondencyjny i w rozmowach, a także polski paradoks.
Z cyklu, z korespondencji, temat: oferty pracy zagranicą. Możliwe że tym razem trochę nawet szokujący temat dla niektórych, czyli sporo ofert pracy, ale dla początkujących i średniozaawansowanych. Natomiast zaawansowanych nie bardzo chcą, dlaczego? Różnice w poziomie edukacji, inne podejście, etc? Ciekawy „eksperyment” korespondencyjny i w rozmowach, a także polski paradoks.
Zaznaczam, nie szukam pracy zagranicą, ale bardzo interesuje mnie także jak to jest w mojej grupie zawodowej gdzieindziej. Sporo bezpośrednich kontaktów, od ponad 30 lat w podróżach, ale jakiś czas temu założyłem konto na pewnej szacownej platformie zawodowej, no i posypały się propozycję pracy. Podyskutowałem także, ale najczęściej do pewnego momentu czyli doczytania informacji o wykształceniu, czyli kwalifikacje i kompetencje. Interesują mnie także tematy zdrowia publicznego i zrobiło się naprawdę ciekawie. Najczęstsze komentarze?
- Bo wy macie w Polsce szkoły o kierunku medycznym, dwuletnie, a u nas w pracy potrzebne są raczej pewne inne kompetencje. I szczerze, u nas tzw. dyplomowani masażyści są po różnych kursach, to co nazywa się szkołą, akademię, czy instytutem, czasem nawet z hasłem międzynarodowy, nie jest porównywalne ze szkołami w Polsce. A szkoda! Ups.
Ktoś także skomentował: Dwuletnie szkoły medyczne, włącznie z praktykami klinicznymi i bezpłatne, o tym możemy tylko pomarzyć, u nas w … nie stać nas. Inny komentarz: Piotr, my potrzebujemy i zatrudniamy początkujących i średniozaawansowanych, ponieważ kiedyś zatrudniliśmy wysokokwalifikowanych certyfikowanych masażystów, ale jak potem odchodzili, przenosili się, to był problem bo spadała jakość usług i z perspektywy czasu, to nie ma sensu. (…)
Z moich i nie tylko poszukiwań, także obserwacji wynika, iż w wielu krajach Europy jest personel wyższy: lekarze a także fizjoterapeuci, a potem zawody raczej na zasadzie kursów: masaż, kosmetyka, refleksopraktycy, naturopraktycy, usługi fryzjerskie, etc. Po prostu nie ma tego szerokiego środka jaki zapewnia nasza edukacja w Polsce. Rozmawiałem także z wieloma dypl. masażystami, oni są raczej po takich rocznych szkołach, a potem kolejne kursy. I paradoksalnie niekoniecznie liczy się jaka jest szkoła macierzysta, ale dodatkowe kursy: aromato, masaż wszelkimi pałkami, bańkami, kamieniami, chustami, aby było ciekawie, to jest po prostu trochę inny świat w edukacji, bardziej w kierunku Wellnes i Spa. I nie chodzi o ocenianie. Ale o to że nikt raczej nie będzie podskakiwał, że masz ukończone np. Medyczne Studium Zawodowe kierunek technik masażysta i że masz państwowy dyplom. Ale zagranicą liczą się te wszelkie kierunkowe kursy, proszę nie mylić z weekendowymi nowinkami.
Oczywiście są także nawet 2-3 letnie szkoły prywatne, bywa że wyjątkowo studia licencjat, czy związane najczęściej z jakimiś orientalnymi metodami, ale to są wyjątki. (…)
Dlatego czasem jest wyzwanie, ponieważ nie rozumieją naszej edukacji. Rzadko kto ma okazje wykazać poprzez naukę nasz poziom. I jeszcze jeden paradoks, w kolejnych zamówionych artykułach zasugerowano mi aby unikać terminów: leczniczy, pacjent, terapia, medyczny, etc.
Przepraszam, ale praktykuję w Polsce, my tutaj jako dypl. technicy masażyści, mamy wykształcenie medyczne i nie widzę powodu, aby osobę po operacji, także z chirurgii plastycznej, nazywać inaczej niż pacjent, tak samo pracując z bliznami po oparzeniu, czy z obrzękami.
Podobnie większość technik w masażu twarzy po urazach, z obrzękami, czy po operacjach, to także metody lecznicze, choć powodujące dodatkowe efekty estetyczne. I także odpowiednie procedury medyczne.
Tak, każdy jest jednocześnie klientem. Będę praktykował zagranicą to się dostosuję do prawa w danym kraju, także terminologii. Póki co praktykuję w Polsce i jak wynika z naszych kwalifikacji, mamy prawo do stosowania terminów: pacjent, terapia, leczniczy, medyczny. Póki co. Zawsze można przyjechać do nas i się douczyć, to działa w wielu kierunkach, warto wymieniać się doświadczeniami bezpośrednio, a nie opierać na wirtualnej rzeczywistości. (…)
Na stronie jest także dostępna literatur poglądowa:
