Wypalenie zawodowe, albo raczej zapalenie.

Czwartek, Luty 4, 2021

W rozmowie: Piszę pracę, projekt dotyczący problemów wypalenia zawodowego w naszym zawodzie. Wiem że poza praktyką, ma pan sporą dodatkową aktywność pisarską i szkoleniową, także w środowisku, własne doświadczenia i obserwacje. Jak to jest?

- Nie bardzo wiem co to znaczy wypalenie zawodowe, raczej wiem co to „zapalenie zawodowe”. W sumie zacząłem czwartą dekadę w tej profesji, więc dopiero się rozkręcam.

W pierwszych latach praktyki, po pracy w klinice jeździłem do pacjentów na zabiegi domowe, przyłóżkowe, czasem pracując na kolanach, dosłownie. (...)

Kiedy pojawiły się pierwsze składane stoły do masażu, jakieś 23-25 kg, w cenie półtorej miesięcznej pensji, był dostępny tylko jeden model. Dojeżdżałem taksówkami do pacjentów, klientów, itd. Więc nie było czasu zastanawiać się nad wypaleniem zawodowym, przeciwnie.

Raczej miałem „zapalenie zawodowe”, czyli po podstawowej praktyce, zabiegach, pisanie artykułów, programy, konferencje, także później książki i wolontariat. Obserwacje i postrzeganie nowych wyzwań, oczekiwań i potrzeb pacjentów, klientów, ale też ocena realnych możliwości w danej sytuacji. Bezcenna była także współpraca międzyśrodowiskowa, więc praktyka skręcała w różnych kierunkach.

- Ale miał pan także taki okres pracy z dużą ilością zabiegów?

- Tak, po etacie w klinice lub przychodni dwa razy w tygodniu w klub sportowy i wyjazdy. Później czasem zabiegi domowe i w firmach. Gdzieś tak po 20-25 zabiegów dziennie, ale krótszych. (...)

W pewnym momencie powiedziałem sobie dosyć, tak można pracować z ludźmi ale jakiś czas. Stawiasz sobie podstawowe pytanie: Jak i co dalej? Ale to było jakieś 20 lat temu.

Poza tym zainteresowały mnie dodatkowe aspekty w pracy z ludźmi: nurt body work, promocja zdrowia, psychosomatyka, praca z ludźmi w silnym stresie, uwalnianie napięć, etc. Podobnie w przypadku zabiegów zdrowotno-estetycznych, modelowania, liftingów, wtedy nie ma mowy o zbyt intensywnych, siłowych zabiegach. Kluczem jest: strona techniczna, elastyczność, sprawność manualna, relacje, słuchanie, inne skupienie, cierpliwość i czas.

W takich wyzwaniach, nie ma mowy o dużej ilości, krótkich zabiegów. To zupełnie inna praca z ludźmi, długie zabiegi, sesje i przede wszystkim praca na swoim.

- A czy zna pan masażystów na emeryturze, w sensie dosłownym?

- Raczej nie, masażyści rzadko „dożywają” do emerytury, albo też można to ująć inaczej: Nie przechodzą w stan spoczynku, tzn. po prostu pracują dalej, ale w mniejszym wymiarze.

Sporo osób „odchodzi" także wcześniej z zawodu, min. z powodów: różnych urazów, problemów krążeniowych, neurologicznych, ortopedycznych, zbyt intensywnej pracy, presji, stresu, słowem własnych problemów ze zdrowiem. Mam jednak na myśli osoby które przede wszystkim wykonują masaże, taka jest ich tożsamość, a nie przy okazji. To temat rzeka. (...)

Ale poznałem także osoby czynne zawodowo po 80-tce, ale to inny temat.

- A ma pan jakieś rady na problemy z nadgarstkami, barkami, kręgosłupem, odczuwalnymi już w pierwszych latach praktyki?

- Zmiana nawyków, praca bardziej: miękka, głęboka, warstwowa i można od czasu do czasu próbować wymienić samemu żarówkę w niektórych modelach samochodów. Ale to już taka humorystyczna porada znajomych jeśli zaczynają się zmiany zwyrodnieniowe. (...)

Wolę czasem coś pomalować, zatańczyć, długie spacery, muzyka, etc.

- Wiem że ma pan dobre poczucie humoru, ale o czym mowa z tymi zmianami?

- Mowa o zmianie wzorców ruchowych i mentalnych u samego terapeuty.

Zamiast dygać na siłce, to można czasem wymalować mieszkanie. Od czasu do czasu wykonać masaż, sesje na macie, nie tylko stojąc przy stole. Albo pójść samemu na masaż. Poza humorem, jestem także po prostu z inna bajka, ufam że się rozumiemy. (…)

- Myśli pan że problem tkwi także w pewnych błędach od strony technicznej już na początku wykonywania praktyki? Zbyt intensywnie, zbyt siłowo, na skróty?

- Nie chcę rozmawiać o błędach, ani o problemach, tylko o wyzwaniach i pozytywach aspektach w pracy z ludźmi, w jednym z najpiękniejszych zawodów świata. (…)

- A wyobrażał sobie kiedyś pan własną emeryturę? Tak, wiem że to daleko?

- Może gdzieś w górach lub nad morzem. Jakaś drewutnia, 1-2 zabiegi dziennie, aby starczyło na dobrą kolację. Wieczorem ognisko, rozmowy przy muzyce, może przy gitarze, kto wie?

- Tylko tyle, a może aż tyle, w sumie pięknie. Pozdrawiam serdecznie, daje do myślenia!

https://www.youtube.com/watch?v=xg1TVqKqK_M

 Z cyklu w rozmowach, Piotr Szczotka © www.bodyworker.pl

(zdjęcie wykonane podczas programu, wizyty w firmie Habys, r. 2012 )

 

Szukaj